Buty były czarne. Na dość grubej podeszwie, sznurowane, z
czerwonymi wykończeniami. Ot, buty jak buty.
N. przyglądała się im z pewnym zwątpieniem i rezerwą. Wzięła
prawego i obracając go w rękach, uważnie szukała mankamentów. Znalazła dość
szybko i krzywiąc się zapytała:
-A one Ci się zaraz nie rozkleją? Bo wiesz, dość szajsko są
klejone. Przecież tu wyłazi klej. I tu –pokazywała machając palcem.
–Za zimno
Ci w nich nie będzie? Nie wiem czy nie byłoby rozsądniej zainwestować trochę
więcej w coś porządniejszego.
J. siedział i spokojnie przyjmował krytykę. A ja siedziałam i spokojnie się
przysłuchiwałam.
I nagle uświadomiłam sobie, że czasami Ci nasi faceci to
mają z nami pod górkę. Bo wiecie, nikomu nie jest miło słuchać, że mógłby coś
zrobić lepiej, więc wychodzi na to, że często jest im niemiło. Zwłaszcza jeśli
chodzi o ocenę ich zakupów.
Przyznajcie się, drogie panie, kiedy ostatnio zdarzyło się
wam wytknąć waszemu partnerowi, że zrobił niezbyt udane zakupy. Ja powiem, że
mi już chwilę temu, bo staram się kontrolować, ale kiedyś zdarzało mi się
nagminnie. A to kupił nie tą śmietanę, to za brzydkie warzywa, tamto mógł kupić
taniej, tą koszulkę w innym kolorze, a te buty…
-Naprawdę chciałeś takie buty?
Byłam przekonana, że zakupy to ja potrafię zrobić o wiele
lepiej. Cóż, nadal jestem. Cóż, rzeczywiście potrafię, bo większość facetów ma
nastawienie: byle kupić, byle już iść z tego sklepu.
Ale nie chodzi o to, żeby zawsze mieć rację. Chodzi o to,
żeby docenić chęci i żeby zaakceptować inny gust.
Bo jeśli on proponuje, że zrobi zakupy, kiedy jest zimno i
deszczowo, a mi się nie chce wystawiać z domu nie tylko nosa, ale nawet
koniuszka małego palca, a ja później krytykuję, że bułki mogły być świeższe,
mleko w butelce, a sałata zieleńsza to zwyczajnie będzie mu przykro. Poczuje
się niedoceniony i za którymś razem nie będzie miał chęci iść na zakupy, nawet
jeśli wesoło będzie świeciło słońce.
Bo jeśli on zaprasza mnie do kina i rezerwuje miejsca, a ja
po wejściu na salę krzywię się, że jednak mogliśmy siedzieć bardziej na środku,
bardziej z przodu albo bardziej po prawej to następnym razem on zastanowi się
czy nie bardziej woli siedzieć w domu.
Bo jeśli on wybiera sobie buty i mówi, że mu się podobają, a
ja patrzę ze zwątpieniem to wysyłam przekaz, że nie doceniam jego gustu.*
Może wcale go nie akceptuję. A
przecież wcale nie jest fajnie jeśli ktoś neguje nasze wybory, o wiele lepiej czujemy się gdy je aprobuje, a przynajmniej znosi bez
wzdychania i grymasów.
Tak sobie nad tym myślałam i myślałam, i w końcu doszłam do
wniosku, że nie zawsze warto rozbijać się o rzeczy, które w perspektywie całego
obrazka tak naprawdę nie mają dużej wagi. Oczywiście wiem, że duży obraz tworzą
małe elementy, ale często przesadna dbałość o nie tak naprawdę nie jest potrzebna.
Tak naprawdę najważniejsze nie jest to czy mleko jest w
kartonie czy w butelce, więc może czasem warto odpuścić swojej drugiej połówce
pewne niedopatrzenia. A jeśli nie warto, to może to wcale nie jest osoba, z
którą będziemy chcieli sprzątać, gdy to mleko się rozleje. Jest też możliwość,
że to my jesteśmy zbyt nerwowe i wtedy zwróćmy uwagę na to, że gdy za dużo
rozlejemy, to w końcu możemy zostać w tym bałaganie same...
*Oczywiście, jeśli
wybiera buty za duże o dwa rozmiary i chce je wziąć bez mierzenia, albo kurtkę,
w której wygląda jakby zaraz miał utonąć i uparcie twierdzi, że rozmiar jest
idealny to należy mu to wyperswadować. Bez atakowania gustu, ale jasno
wyrażając swoje zdanie.